czwartek, 22 marca 2012

Rozdział 10 - Celebrate the fact that we've see the back


-Nina... wiesz, że cię kocham. Chcę być tylko z tobą...- Jared złapałam moją trzęsąca się dłoń- Jesteś najwspanialszą kobietą, jaką w życiu spotkałem.- pogłaskał mnie po policzku, po którym spływała pojedyncza łza. Starł ją kciukiem i zaczął się do mnie zbliżać.- Kocham cię- wyszeptał i delikatnie pocałował. Na początku nie odwzajemniłam pocałunku, ale po chwili uległam. Całował mnie bardzo delikatnie, jakby uczył się mnie na pamięć, delektowałam się jego miękkimi wargami i cudownym zapachem.
-Jared...-szepnęłam trzęsącym się głosem.
-Nic nie mów.-starał się mnie pocałować, ale odwróciłam głowę.
-Jared-powtórzyłam.
-Tak?-spojrzał mi w oczy. Zatopiłam się w tym błękicie i pogubiłam jeszcze bardziej. Czułam narastający strach.
-Możesz mi wszystko powiedzieć -dodał aksamitnym głosem.
-Jared, ja, ja....-nie mogłam wykrztusić z siebie tych słów- ja... jestem w ciąży z Shannnon'em.-wtedy zobaczyłam stojącego w drzwiach Shannona.
-Shannnon-odsunęłam się od Jareda-długo tu jesteś?
-Wystarczająco długo-zrobił krok do tyłu, ale szybko go złapałam.
-Czekaj... Nie rób mi tego.-próbowałam go zatrzymać, ale był silniejszy.
-Czego mam nie robić?-warknął nagle się zatrzymując, złapał mnie za ramiona i zaczął mną potrząsać- Jutro jest ślub, miałaś za mnie wyjść, a ty zdradzasz mnie z moim bratem!-jego uścisk się wzmocnił.
-Shannon -zaczęłam płakać jeszcze bardziej i wtedy zorientowałam się, że stoję w kościele w sukni ślubnej. Obejrzałam się do tyłu i stali tam Shannon i Jared w garniturach złowieszczo się do mnie uśmiechając.
-Którego z nas wybierasz?-spytał Jared oblizując wargę.
-Którego?-powtórzył seksownie Shannon. Poczułam, że coś spływa po moich nogach, spojrzałam się w dół i zobaczyłam, że moja sukienka jest cała we krwi.
-Nieee!!!-wydobył się z moich ust przeraźliwy krzyk, upadłam na kolana i zaczęłam zdzierać z siebie materiał- nieeee!

-Nieee!!!-krzyknęłam na całe gardło.
-Coś ci się śniło.-zobaczyłam nad sobą twarz Jareda.
-Co ty tu robisz?-przykryłam się kołdrą. Cała się trzęsłam, a ciało miałam mokre od potu. Sen był okropny... te ich uśmiechy, a jeszcze teraz przede mną stoi Jareda.
-Chcę poinformować, że już 14, dziewczyny pojechały do Las Vegas, bo dostały jakiś ważny telefon, ale nie zamierzam wnikać. I dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy o tobie i tak oto zleciły mi opiekę nad tobą.
-Jakiej?- 'Do jasnej cholery! Czego one mogły mu nagadać?' przeraziłam się nie na żarty.
-Może ty mi to wytłumaczysz.-usiadł koło mnie, cały czas się przyglądając.
-Niby co?-przesunęłam się dalej.
-Ile masz lat?
-Słucham?-jego pytanie mnie zdziwiło.
-Odpowiedz.
-27
-Pracujesz?
-Tak.
-Gdzie?
-Już ci mówiłam.
-Gdzie?
-W redakcji.
-Mieszkasz w LA?
-Tak.
-Sama?
-Z przyjaciółkami. Dobrze to wiesz, na cholerę ci te pytania?-spytałam poddenerwowane, a ten położył mi palec na ustach.
-Jesteś sama?
-Tak.
-Lubisz zabawę?
-Co? Tak, nie... Lubię. Co to ma do rzeczy?- po co mu te wszystkie pytania. Zabiję dziewczyny. O co chodzi?
-No właśnie. Masz 27 lat i wychodzisz na imprezy tylko wtedy, kiedy dziewczyny cię siłą wyciągną, albo, kiedy szef ci karze. Nie prowadzisz żadnego życia towarzyskiego. Kiedy się tego dowiedziałem byłem szczerze zdziwiony, bo zupełnie się nie zachowujesz jak na nudną osobę przystało. Jesteś otwarta, uszczypliwa, zabawna. Dlatego zajmę się tobą. Rozruszam cię trochę i zobaczysz co straciłaś. Zdążyłem skoczyć do domu po kilka rzeczy, bo tam gdzie się wybieramy na pewno nie przeżyjesz w jakiejś sukieneczce.- Zaczęłam zastanawiać się nad jego słowami i jak spojrzeć na to z tej perspektywy, to to było naprawdę nudne, ale on mnie nie zna. Ja staram się nie oceniać jego i tego samego oczekuję. Jestem szczęśliwa, niczego mi w życiu nie brakuje, a już na pewno nie zabawy.
-Nie zamierzam się zmieniać.
-Nikt nie karze ci tego robić. Chcę ci tylko pokazać co straciłaś.
-Nic nie straciłam.
-Zmienisz zdanie. A teraz idź się szykuj, o 21 wyruszamy.-wycelował we mnie palcem i wyszedł z pokoju. Leżałam chwilę w niezmienionej pozycji zastanawiając się, co on może kombinować. Wreszcie zrzuciłam z siebie kołdrę i skierowałam do łazienki.


-Że niby tak mam iść do ludzi?-wskazałam na swoje odbicie. Jared kazał mi założyć czarne, podarte rurki, swoją białą bluzkę z logo Joy Division, oczywiście z wyciętymi bokami, dżinsową katanę bez rękawów z ćwiekami na plecach i kieszeniach z przodu oraz czarne glany. Zagroził mi, że jak nie pomaluję mocno oczu na czarno, to podrze moją ulubioną sukienkę. Wolałam nie ryzykować i wykonałam jego polecenie.
-Wyglądasz zajebiście. - uśmiechnął się od ucha do ucha, wyciągnął swoje BB i zrobił mi zdjęcie, na którym wystawiłam język i pokazałam mu fucka.- Tak o wiele lepiej. I jeszcze to .-Podał mi czerwoną szminkę. Jared miał na sobie też czarne rurki, białe glany, siwą bluzkę z krzyżami i czarną skórę z ćwiekami i czarne okulary.
-Rozumiem, że należy do ciebie.-pomalowałam usta.
-Oczywiście. Taksówka już czeka.-przepuścił mnie w drzwiach i weszliśmy do taksówki. Czułam się okropnie, jak jakaś dziwka. Tak ubierać mogą się nastolatki, ale nie 27 latka, która kiedyś musi znaleźć sobie męża. Jeszcze nie chciał powiedzieć gdzie jedziemy. Podał jakiś nieznany mi adres i cały czas łobuzersko się uśmiechał. Zabiję dziewczyny, zabije jego i zostanę kompletnie sama.
-Rozchmurz się trochę.- dźgnął mnie w ramię.
-Nie odzywaj się nawet. Naprawdę takie zabawy mnie nie kręcą.
-Pogadamy później.- Po 40 minutach dojechaliśmy na miejsce. Stanęłam na chodniku i rozejrzałam się po okolicy. Na pewno nie była to dzielnica, w której takie osoby jak my często bywają. Z clubów dochodziła głośna muzyka, pod nimi stali ubrani ludzie podobnie jak my, palący, pijący, obściskujący się na środku ulicy.
-W NY takie dzielnice są o wiele lepsze.- powiedział z uśmiechem i popchnął mnie do przodu. 'Skądś to wiem' pomyślałam.- Kiedyś się wybierzemy.- Poszliśmy w stronę jednego z lokali, który mieścił się w piwnicy. Czuło się w nim zapach trawki, papierosów i alkoholu. Młodzi ludzie śmiali się i ustawili się pod scenę, gdzie rozstawione były instrumenty. Kiedy weszliśmy do środka nikt nie odwrócił się w naszą stronę, było widać, że Jaredowi taki obrót sprawy jak najbardziej odpowiada.
-Czego się napijesz?-spojrzał się na mnie niepewnie.
-Czystej.-powiedziałam do kelnera, widziałam zdziwienie w oczach Jareda, ale się nie odezwał. Kelner postawił przed nami kieliszki opróżniliśmy je naraz i zamówiliśmy jeszcze jedną kolejkę.
-Chodźmy, zaraz zacznie się występ.- Pociągnął mnie w stronę małej sceny. Różniła się o wiele bardziej od tych, na których on występuje. Zaczęliśmy się przepychać się między ludźmi. Po chwili na scenę wyszła czwórka młodych chłopaków i zaczął się występ. Wszyscy zaczęli skakać i wrzeszczeć, chociaż nikt nie znał słów granych przez nich piosenki. Nagle poczułam uczucie, którego nie czułam od bardzo dawna. Wrzasnęłam na całe gardło i spotkałam się z zaskoczonym spojrzeniem Jareda. Zaczęłam skakać, piszczeć, machać głową jak opętana, po 30 minutach byłam totalnie wykończona, więc poszliśmy do baru. Zamówiliśmy pół litra wódki i usiedliśmy na kanapach.
-Wow. Zaskoczyłaś mnie. Byłem pewien, że mnie pobijesz i uciekniesz.
-Nic takiego się nie stało.-wypiłam szklankę wódki i poczułam jak ciepło rozchodzi się po całym moim ciele.
-Zadziwiasz mnie.
-Często bywasz w takich miejscach?
-Kiedy jesteśmy w trasie zdarza nam się wpaść do jakiś ciekawych miejsc właśnie o takim klimacie, ale zazwyczaj nie mamy siły. Teraz raczej włóczę się po pokazach mody.-zaśmiał się.
-Staruch.
-Nie da się ukryć.
-Chodź.- złapałam go za rękę i z powrotem pociągnęłam pod scenę. Chłopaki wymiatali. Mieli świetnego wokalistę, który wydzierał się jak na prawdziwego rockmana przystało. Po 2h wycieńczeni usiedliśmy.
-Podziwiam tych ludzi jak tak skaczą na koncertach, a wcześniej stoją 12h pod halami.
-Brakuje ci takich miejsc?
-Szczerze? Nawet bardzo. Chciałbym zagrać czasem jak ci kolesie, nikt ich nie zna, robią to, bo o kochają i marzą o wielkiej sławie rockmanów, ale po pewnym czasie to wszystko wygląda inaczej.
-Wow! Nie mogę uwierzyć kogo widzę w takim miejscu!-pojawili się koło nas chłopacy, którzy wcześniej grali.
-Hej.-Jared przybił z każdym z nich piątkę- To jest moja przyjaciółka Nina- wskazał na mnie.
-Hej! Może się przysiądziecie?-przesunęłam się w stronę Jareda robiąc miejsce chłopakom.
-Jasne -odparł wokalista- To jest Tim-basista, John-perkusista i David- gitarzysta, a ja jestem Nick.
-Miło nam was poznać.- powiedział Jared.
-Raczej nam was. Nie sądziłem, że ludzie tacy jak ty bywają w takich melinach jak ta.
-Chciałem posłuchać naprawdę dobrej muzyki i mi się to udało.-na twarzach chłopaków pojawiło się niezłe zdziwienie.
-Nie wiemy co powiedzieć -powiedział Tim.
-Długo gracie razem?- spytałam się.
-Od małego, ale występujemy w takich miejscach jak to od roku.
-No to róbcie tak dalej.-poradził Jared.
-Siedzimy z wielką gwiazdą rocka, stary.-David klepnął w ramię Nicka.
-Wielką?-Jared prychnął.
-Jasne, stary! Marzymy o takiej karierze jak twoja! Wymiatacie na całym świecie.
-Teraz ja nie wiem co powiedzieć.
-Najlepiej co robić, żeby osiągnąć taki sukces.-powiedział John ze śmiechem.
-Szukać nowego wokalisty -zaśmiał się Jared - a tak na poważnie, to robić to co kochacie i się nie poddawać. Twórzcie to co tworzycie, nigdy nie dajcie sobą manipulować i pieprzcie opinię innych. Liczycie się wy i wasza muzyka. Podążacie za marzeniami choćby nie wiem co. Nigdy się nie poddawajcie.
-Może chciałbyś coś zagrać?-wskazali na scenę.
-Dzięki, ale nie chcę robić zamieszania.
-Spoko! No to wielkie dzięki za rozmowę, nie przeszkadzamy już.
-Słuchajcie- Jared ich zatrzymał- mógłbym wziąć numer telefonu któregoś z was?
-Jasne!-Tim napisał coś szybko na karteczce i podał ją Jaredowi. Podekscytowani odeszli od stolika.
-Co zamierzasz?-spytałam się go.
-Zobaczyć czy ci chłopacy są tak dobrzy, na jakich się wydają i czy dadzą sobie radę.
-Miłe -zaśmiałam się i zaczęłam wybijać rytm palcami.- Poczekaj- Podeszłam do baru i kupiłam paczkę papierosów – Chcesz?- wyciągnęłam w stronę Jareda.
-Raz kiedyś można.- podpalił papierosa mi, a później sobie. Porządnie się zaciągnęłam, od bardzo dawna nie miałam w ustach fajek. Poczułam jakąś dziwną ulgę. Oparłam głowę o zagłówek i nuciłam.
-Takie zespoły jak ten marzą, żeby ich występ zobaczyła gwiazda taka jak ty.
-Wiem co czują...
-Też wiem...
-Słucham?
-Grałam kiedyś w zespole. Grałam w sumie na wszystkim. Chodziłam do szkoły muzycznej.-mówiłam wpatrując się w sufit.
-Tylko jaki to musiał być zespół.- parsknął śmiechem, na co posłałam mu mordercze spojrzenie.
-Rockowy.
-Co?-zakrztusił się wódką.
-NY kochanieńki.-wypuściłam dym z płuc. Spojrzałam na bawiących się ludzi i dostrzegłam dziewczynę z ciążowym brzuchem, która wciąga kokę. Nie mogłam się ruszyć, ten widok totalnie mnie sparaliżował, w moich oczach pojawiły się łzy, a całe ciało przeszło zimno, aż się zatrzęsłam. Gdy odzyskałam sprawność nad swoimi kończynami wyparowałam z baru jak oparzona. Jared nie wiedząc co się dzieje wyleciał za mną.
-Nina, Nina!-próbował mnie zatrzymać, ale ja prawie, że biegłam. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, nagle nie wytrzymałam i uklęknęłam na ulicy jak małe dziecko. Zasłoniłam twarz rękoma i płakałam.
-Nina!-Jared usiadł koło mnie i objął ramieniem.- Co się stało?-zapytał się czule.
-Widziałeś tę dziewczynę? Wciągającą kokę w ciąży?- wychlipałam.
-Tak... widziałem -przytaknął ze smutkiem.
-Te dzieciaki niszczą sobie życie! Można bawić się bez tego!- zaczęłam krzyczeć- Jeśli myślą, że każdy z tego wyjdzie to się mylą! Kiedyś obudzą się i ich najlepszy przyjaciel będzie leżał koło nich martwy, bo przedawkował!
-Shh... spokojnie, chodź usiądziemy na trawniku.- Nie miałam siły się podnieść, więc sam wziął mnie na ręce. Usiedliśmy na małej górce, z której było widać kilka domków w dole. Oparł moją głowę o swój tors i mnie głaskał.- Shh...-powtarzał w kółko. Nawet nie wiedziałam, że przez ten cały czas wydaję z siebie dziwne dźwięki płacząc, gdy się uspokoiłam usiadł naprzeciwko mnie.
-Co się stało?
-Ci ludzie... Oni, oni nie wiedzą, że rujnują sobie życie... Młode dzieciaki... Z tego nie jest tak łatwo wyjść jak się może wydawać...
-Skąd to wiesz?
-Sama taka byłam.- Znowu zaczęłam płakać przypinając sobie lata mojej beztroskiej młodości.
-Nina...- Jared mnie przytulił.
-Wszystko było zajebiście. Super znajomi, mega imprezy, własny zespół, zapas trawki, koki, później i heroiny, bo w końcu miało się dzianych starych, ale do czasu... nawet śmierć przyjaciółki nie pomogła, ćpałam jeszcze więcej.
-Kiedy to było?
-Miałam 15 lat jak się zaczęło. 17, gdy wylądowałam na odwyku, później kolejny w wieku 19 lat. Przez 2 lata później rodzice cały czas mnie pilnowali, zaczęłam studia. Cudem puścili mnie do LA. To było najgorsze 6 lat mojego życia... Byłam nad krawędzią, często moja jedna noga wystawała poza nią, ale co tam?! Liczyła się zabawa. Wiesz ile czasu zajęło mi pozbieranie się?! Gdyby nie wsparcie rodziny leżałabym pod ziemią, albo nadal ćpała! Wyszalałam się przez tamte lata! Dlatego teraz tego nie robię! Narkomanem zostaje się na całe życie! Gdybym teraz spróbowała, później bym się opamiętała?! Jestem wyniszczona przez tamten okres! Próbuję żyć na nowo!
-Wiem co przechodzisz...
-Skąd możesz to wiedzieć?!
-Bo sam przez to przechodziłem!- podniósł głos - Myślisz, ze tylko ty jedna?!- w jego oczach pojawiły się dziwne iskierki, a żyła pod okiem się uwydatniła. Skuliłam głowę słysząc jad z jego ust - Ja, Ty i te wszystkie dzieciaki, które dzisiaj widzieliśmy też przez to przechodzą! Nam się udało, ale czy im się uda?! Byłem na odwykach 3 razy! Ćpałem od 15 roku życia do 21! Ile razy przedawkowałem?! Sam nie wiem! Ludzie myśleli, że nic ze mnie nie będzie, ale dałem radę! Ty też dałaś! Uszanuj to! Uszanuj drugą szansę i nie użalaj się nad sobą!-spojrzałam na niego tępym wzrokiem. Wiedziałam, że ma rację.
-Jaared...
-Shh...- Przytulił mnie - Przestań płakać -starł moje łzy.
-Dziękuje ci... Wiedzą o tym tylko najbliżsi przyjaciele...
-Takimi chyba jesteśmy co? Źle zaczęliśmy, ale bardzo cię lubię. Jesteś taka pozytywna -zaśmiał się cicho - Ja też nikomu o tym nie opowiadam.-dodał po chwili.
-Cieszę się, że mam takiego przyjaciela- szepnęłam.
-Ja też się cieszę- pogłaskał mnie po włosach- Już dobrze?-spojrzał mi w oczy.
-Tak...
-Chodźmy pomału- Pomógł mi wstać. Szliśmy przez jakieś 30 minut w milczeniu.
-Piękny księżyc- szepnęłam.
-Bardzo piękny -złapał moją dłoń. Spojrzałam na niego niepewnie. Wpatrywał się w drogę przed sobą. Wyglądał bardzo, bardzo seksownie. Miał cudowne rysy twarzy, a jego oczy były najpiękniejszymi jakie widziałam. Poczułam dziwne uczucie i miałam ochotę zatopić się w jego delikatnych wargach. 'Co się z Tobą dzieje?!' Ale co się tutaj dziwić... byłam kobietą, ale Leto niesamowity urok osobisty, dochodziło do tego to, że była podpita.
-Taksówka!-machnął na nadjeżdżający pojazd i wyrwał mnie z rozmyślań. Otworzył mi drzwi i wpuścił do środka. Gdy usiadł koło mnie oparłam głowę o jego tors i wsłuchałam się w jego miarowy oddech. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ostatnie, co zapamiętałam, to niosący mnie Jared z samochodu i przestraszone Katharina i Anja.
-Dobranoc, Nina.-usłyszałam szept i poczułam jego usta na czole.

Tytuł: Uczcijmy fakt, że widzieliśmy koniec.

3 komentarze:

  1. Cholernie mi się podoba ten rozdział. Jest taki inny, a poza tym dowiadujemy się w nim o przeszłości obojga bohaterów. Dziewczyno, pisz tak dalej a zdobędziesz mnie na amen. XD Mam tylko jedno zastrzeżenie: podczas czytania zauważyłam błąd ortograficzny ale to może zdarzyć się każdemu. :) Kochana, czekam na nowy niecierpliwie! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zaskoczona!!! wow!To był jak do tej pory najlepszy rozdział!!! Po pierwsze ten sen... jak zaczęłam czytać to nie wiedziałam o co chodzi, przerażające. I impreza - cieszę się, że Nina coraz bardziej zbliża się do Jareda, coraz lepiej się poznają. Ich historie.. to dopiero mnie zaskoczyło. Pięknie to opisałaś, jestem zachwycona. Duże brawa!!! Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no! Ja chciałam być informowana :c wchodzę na bloga, patrzę a tu siedem rozdziałów do przeczytania! ale nadrobiłam (: świetnie, cudo. fajnie, że Jared i Nina lepiej się dogadują. poza tym ten klub, ten zespół, który tam grał. świetne. i zauważyłam, że zaczynam się utożsamiać z Niną. poza tym tak jak ona wyglądała na tej imprezie, to ja wyglądam tak codziennie (:
    a, zapomniałabym po co tu wlazłam. na the-believer pojawił się nowy rozdział (:
    pozdrawiam
    the-believer : *

    OdpowiedzUsuń