-Nina...
wiesz, że cię kocham. Chcę być tylko z tobą...- Jared złapałam
moją trzęsąca się dłoń- Jesteś najwspanialszą kobietą, jaką
w życiu spotkałem.- pogłaskał mnie po policzku, po którym
spływała pojedyncza łza. Starł ją kciukiem i zaczął się do
mnie zbliżać.- Kocham cię- wyszeptał i delikatnie pocałował. Na
początku nie odwzajemniłam pocałunku, ale po chwili uległam.
Całował mnie bardzo delikatnie, jakby uczył się mnie na pamięć,
delektowałam się jego miękkimi wargami i cudownym zapachem.
-Jared...-szepnęłam
trzęsącym się głosem.
-Nic
nie mów.-starał się mnie pocałować, ale odwróciłam
głowę.
-Jared-powtórzyłam.
-Tak?-spojrzał
mi w oczy. Zatopiłam się w tym błękicie i pogubiłam jeszcze
bardziej. Czułam narastający strach.
-Możesz
mi wszystko powiedzieć -dodał aksamitnym głosem.
-Jared,
ja, ja....-nie mogłam wykrztusić z siebie tych słów- ja...
jestem w ciąży z Shannnon'em.-wtedy zobaczyłam stojącego w
drzwiach Shannona.
-Shannnon-odsunęłam
się od Jareda-długo tu jesteś?
-Wystarczająco
długo-zrobił krok do tyłu, ale szybko go złapałam.
-Czekaj...
Nie rób mi tego.-próbowałam go zatrzymać, ale był
silniejszy.
-Czego
mam nie robić?-warknął nagle się zatrzymując, złapał mnie za
ramiona i zaczął mną potrząsać- Jutro jest ślub, miałaś za
mnie wyjść, a ty zdradzasz mnie z moim bratem!-jego uścisk się
wzmocnił.
-Shannon
-zaczęłam płakać jeszcze bardziej i wtedy zorientowałam się, że
stoję w kościele w sukni ślubnej. Obejrzałam się do tyłu i
stali tam Shannon i Jared w garniturach złowieszczo się do mnie
uśmiechając.
-Którego
z nas wybierasz?-spytał Jared oblizując wargę.
-Którego?-powtórzył
seksownie Shannon. Poczułam, że coś spływa po moich nogach,
spojrzałam się w dół i zobaczyłam, że moja sukienka jest
cała we krwi.
-Nieee!!!-wydobył
się z moich ust przeraźliwy krzyk, upadłam na kolana i zaczęłam
zdzierać z siebie materiał- nieeee!
-Nieee!!!-krzyknęłam
na całe gardło.
-Coś
ci się śniło.-zobaczyłam nad sobą twarz Jareda.
-Co
ty tu robisz?-przykryłam się kołdrą. Cała się trzęsłam, a
ciało miałam mokre od potu. Sen był okropny... te ich uśmiechy, a
jeszcze teraz przede mną stoi Jareda.
-Chcę
poinformować, że już 14, dziewczyny pojechały do Las Vegas, bo
dostały jakiś ważny telefon, ale nie zamierzam wnikać. I
dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy o tobie i tak oto zleciły
mi opiekę nad tobą.
-Jakiej?-
'Do jasnej cholery! Czego one mogły mu nagadać?' przeraziłam się
nie na żarty.
-Może
ty mi to wytłumaczysz.-usiadł koło mnie, cały czas się
przyglądając.
-Niby
co?-przesunęłam się dalej.
-Ile
masz lat?
-Słucham?-jego
pytanie mnie zdziwiło.
-Odpowiedz.
-27
-Pracujesz?
-Tak.
-Gdzie?
-Już
ci mówiłam.
-Gdzie?
-W
redakcji.
-Mieszkasz
w LA?
-Tak.
-Sama?
-Z
przyjaciółkami. Dobrze to wiesz, na cholerę ci te
pytania?-spytałam poddenerwowane, a ten położył mi palec na
ustach.
-Jesteś
sama?
-Tak.
-Lubisz
zabawę?
-Co?
Tak, nie... Lubię. Co to ma do rzeczy?- po co mu te wszystkie
pytania. Zabiję dziewczyny. O co chodzi?
-No
właśnie. Masz 27 lat i wychodzisz na imprezy tylko wtedy, kiedy
dziewczyny cię siłą wyciągną, albo, kiedy szef ci karze. Nie
prowadzisz żadnego życia towarzyskiego. Kiedy się tego
dowiedziałem byłem szczerze zdziwiony, bo zupełnie się nie
zachowujesz jak na nudną osobę przystało. Jesteś otwarta,
uszczypliwa, zabawna. Dlatego zajmę się tobą. Rozruszam cię
trochę i zobaczysz co straciłaś. Zdążyłem skoczyć do domu po
kilka rzeczy, bo tam gdzie się wybieramy na pewno nie przeżyjesz w
jakiejś sukieneczce.- Zaczęłam zastanawiać się nad jego słowami
i jak spojrzeć na to z tej perspektywy, to to było naprawdę nudne,
ale on mnie nie zna. Ja staram się nie oceniać jego i tego samego
oczekuję. Jestem szczęśliwa, niczego mi w życiu nie brakuje, a
już na pewno nie zabawy.
-Nie
zamierzam się zmieniać.
-Nikt
nie karze ci tego robić. Chcę ci tylko pokazać co straciłaś.
-Nic
nie straciłam.
-Zmienisz
zdanie. A teraz idź się szykuj, o 21 wyruszamy.-wycelował we mnie
palcem i wyszedł z pokoju. Leżałam chwilę w niezmienionej pozycji
zastanawiając się, co on może kombinować. Wreszcie zrzuciłam z
siebie kołdrę i skierowałam do łazienki.
-Że
niby tak mam iść do ludzi?-wskazałam na swoje odbicie. Jared kazał
mi założyć czarne, podarte rurki, swoją białą bluzkę z logo
Joy Division, oczywiście z wyciętymi bokami, dżinsową katanę bez
rękawów z ćwiekami na plecach i kieszeniach z przodu oraz
czarne glany. Zagroził mi, że jak nie pomaluję mocno oczu na
czarno, to podrze moją ulubioną sukienkę. Wolałam nie ryzykować
i wykonałam jego polecenie.
-Wyglądasz
zajebiście. - uśmiechnął się od ucha do ucha, wyciągnął swoje
BB i zrobił mi zdjęcie, na którym wystawiłam język i
pokazałam mu fucka.- Tak o wiele lepiej. I jeszcze to .-Podał mi
czerwoną szminkę. Jared miał na sobie też czarne rurki, białe
glany, siwą bluzkę z krzyżami i czarną skórę z ćwiekami
i czarne okulary.
-Rozumiem,
że należy do ciebie.-pomalowałam usta.
-Oczywiście.
Taksówka już czeka.-przepuścił mnie w drzwiach i weszliśmy
do taksówki. Czułam się okropnie, jak jakaś dziwka. Tak
ubierać mogą się nastolatki, ale nie 27 latka, która kiedyś
musi znaleźć sobie męża. Jeszcze nie chciał powiedzieć gdzie
jedziemy. Podał jakiś nieznany mi adres i cały czas łobuzersko
się uśmiechał. Zabiję dziewczyny, zabije jego i zostanę
kompletnie sama.
-Rozchmurz
się trochę.- dźgnął mnie w ramię.
-Nie
odzywaj się nawet. Naprawdę takie zabawy mnie nie kręcą.
-Pogadamy
później.- Po 40 minutach dojechaliśmy na miejsce. Stanęłam
na chodniku i rozejrzałam się po okolicy. Na pewno nie była to
dzielnica, w której takie osoby jak my często bywają. Z
clubów dochodziła głośna muzyka, pod nimi stali ubrani
ludzie podobnie jak my, palący, pijący, obściskujący się na
środku ulicy.
-W
NY takie dzielnice są o wiele lepsze.- powiedział z uśmiechem i
popchnął mnie do przodu. 'Skądś to wiem' pomyślałam.- Kiedyś
się wybierzemy.- Poszliśmy w stronę jednego z lokali, który
mieścił się w piwnicy. Czuło się w nim zapach trawki, papierosów
i alkoholu. Młodzi ludzie śmiali się i ustawili się pod scenę,
gdzie rozstawione były instrumenty. Kiedy weszliśmy do środka nikt
nie odwrócił się w naszą stronę, było widać, że
Jaredowi taki obrót sprawy jak najbardziej odpowiada.
-Czego
się napijesz?-spojrzał się na mnie niepewnie.
-Czystej.-powiedziałam
do kelnera, widziałam zdziwienie w oczach Jareda, ale się nie
odezwał. Kelner postawił przed nami kieliszki opróżniliśmy
je naraz i zamówiliśmy jeszcze jedną kolejkę.
-Chodźmy,
zaraz zacznie się występ.- Pociągnął mnie w stronę małej
sceny. Różniła się o wiele bardziej od tych, na których
on występuje. Zaczęliśmy się przepychać się między ludźmi. Po
chwili na scenę wyszła czwórka młodych chłopaków i
zaczął się występ. Wszyscy zaczęli skakać i wrzeszczeć,
chociaż nikt nie znał słów granych przez nich piosenki.
Nagle poczułam uczucie, którego nie czułam od bardzo dawna.
Wrzasnęłam na całe gardło i spotkałam się z zaskoczonym
spojrzeniem Jareda. Zaczęłam skakać, piszczeć, machać głową
jak opętana, po 30 minutach byłam totalnie wykończona, więc
poszliśmy do baru. Zamówiliśmy pół litra wódki
i usiedliśmy na kanapach.
-Wow.
Zaskoczyłaś mnie. Byłem pewien, że mnie pobijesz i uciekniesz.
-Nic
takiego się nie stało.-wypiłam szklankę wódki i poczułam
jak ciepło rozchodzi się po całym moim ciele.
-Zadziwiasz
mnie.
-Często
bywasz w takich miejscach?
-Kiedy
jesteśmy w trasie zdarza nam się wpaść do jakiś ciekawych miejsc
właśnie o takim klimacie, ale zazwyczaj nie mamy siły. Teraz
raczej włóczę się po pokazach mody.-zaśmiał się.
-Staruch.
-Nie
da się ukryć.
-Chodź.-
złapałam go za rękę i z powrotem pociągnęłam pod scenę.
Chłopaki wymiatali. Mieli świetnego wokalistę, który
wydzierał się jak na prawdziwego rockmana przystało. Po 2h
wycieńczeni usiedliśmy.
-Podziwiam
tych ludzi jak tak skaczą na koncertach, a wcześniej stoją 12h pod
halami.
-Brakuje
ci takich miejsc?
-Szczerze?
Nawet bardzo. Chciałbym zagrać czasem jak ci kolesie, nikt ich nie
zna, robią to, bo o kochają i marzą o wielkiej sławie rockmanów,
ale po pewnym czasie to wszystko wygląda inaczej.
-Wow!
Nie mogę uwierzyć kogo widzę w takim miejscu!-pojawili się koło
nas chłopacy, którzy wcześniej grali.
-Hej.-Jared
przybił z każdym z nich piątkę- To jest moja przyjaciółka
Nina- wskazał na mnie.
-Hej!
Może się przysiądziecie?-przesunęłam się w stronę Jareda
robiąc miejsce chłopakom.
-Jasne
-odparł wokalista- To jest Tim-basista, John-perkusista i David-
gitarzysta, a ja jestem Nick.
-Miło
nam was poznać.- powiedział Jared.
-Raczej
nam was. Nie sądziłem, że ludzie tacy jak ty bywają w takich
melinach jak ta.
-Chciałem
posłuchać naprawdę dobrej muzyki i mi się to udało.-na twarzach
chłopaków pojawiło się niezłe zdziwienie.
-Nie
wiemy co powiedzieć -powiedział Tim.
-Długo
gracie razem?- spytałam się.
-Od
małego, ale występujemy w takich miejscach jak to od roku.
-No
to róbcie tak dalej.-poradził Jared.
-Siedzimy
z wielką gwiazdą rocka, stary.-David klepnął w ramię Nicka.
-Wielką?-Jared
prychnął.
-Jasne,
stary! Marzymy o takiej karierze jak twoja! Wymiatacie na całym
świecie.
-Teraz
ja nie wiem co powiedzieć.
-Najlepiej
co robić, żeby osiągnąć taki sukces.-powiedział John ze
śmiechem.
-Szukać
nowego wokalisty -zaśmiał się Jared - a tak na poważnie, to robić
to co kochacie i się nie poddawać. Twórzcie to co tworzycie,
nigdy nie dajcie sobą manipulować i pieprzcie opinię innych.
Liczycie się wy i wasza muzyka. Podążacie za marzeniami choćby
nie wiem co. Nigdy się nie poddawajcie.
-Może
chciałbyś coś zagrać?-wskazali na scenę.
-Dzięki,
ale nie chcę robić zamieszania.
-Spoko!
No to wielkie dzięki za rozmowę, nie przeszkadzamy już.
-Słuchajcie-
Jared ich zatrzymał- mógłbym wziąć numer telefonu któregoś
z was?
-Jasne!-Tim
napisał coś szybko na karteczce i podał ją Jaredowi.
Podekscytowani odeszli od stolika.
-Co
zamierzasz?-spytałam się go.
-Zobaczyć
czy ci chłopacy są tak dobrzy, na jakich się wydają i czy dadzą
sobie radę.
-Miłe
-zaśmiałam się i zaczęłam wybijać rytm palcami.- Poczekaj-
Podeszłam do baru i kupiłam paczkę papierosów – Chcesz?-
wyciągnęłam w stronę Jareda.
-Raz
kiedyś można.- podpalił papierosa mi, a później sobie.
Porządnie się zaciągnęłam, od bardzo dawna nie miałam w ustach
fajek. Poczułam jakąś dziwną ulgę. Oparłam głowę o zagłówek
i nuciłam.
-Takie
zespoły jak ten marzą, żeby ich występ zobaczyła gwiazda taka
jak ty.
-Wiem
co czują...
-Też
wiem...
-Słucham?
-Grałam
kiedyś w zespole. Grałam w sumie na wszystkim. Chodziłam do szkoły
muzycznej.-mówiłam wpatrując się w sufit.
-Tylko
jaki to musiał być zespół.- parsknął śmiechem, na co
posłałam mu mordercze spojrzenie.
-Rockowy.
-Co?-zakrztusił
się wódką.
-NY
kochanieńki.-wypuściłam dym z płuc. Spojrzałam na bawiących się
ludzi i dostrzegłam dziewczynę z ciążowym brzuchem, która
wciąga kokę. Nie mogłam się ruszyć, ten widok totalnie mnie
sparaliżował, w moich oczach pojawiły się łzy, a całe ciało
przeszło zimno, aż się zatrzęsłam. Gdy odzyskałam sprawność
nad swoimi kończynami wyparowałam z baru jak oparzona. Jared nie
wiedząc co się dzieje wyleciał za mną.
-Nina,
Nina!-próbował mnie zatrzymać, ale ja prawie, że biegłam.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, nagle nie wytrzymałam
i uklęknęłam na ulicy jak małe dziecko. Zasłoniłam twarz rękoma
i płakałam.
-Nina!-Jared
usiadł koło mnie i objął ramieniem.- Co się stało?-zapytał się
czule.
-Widziałeś
tę dziewczynę? Wciągającą kokę w ciąży?- wychlipałam.
-Tak...
widziałem -przytaknął ze smutkiem.
-Te
dzieciaki niszczą sobie życie! Można bawić się bez tego!-
zaczęłam krzyczeć- Jeśli myślą, że każdy z tego wyjdzie to
się mylą! Kiedyś obudzą się i ich najlepszy przyjaciel będzie
leżał koło nich martwy, bo przedawkował!
-Shh...
spokojnie, chodź usiądziemy na trawniku.- Nie miałam siły się
podnieść, więc sam wziął mnie na ręce. Usiedliśmy na małej
górce, z której było widać kilka domków w
dole. Oparł moją głowę o swój tors i mnie głaskał.-
Shh...-powtarzał w kółko. Nawet nie wiedziałam, że przez
ten cały czas wydaję z siebie dziwne dźwięki płacząc, gdy się
uspokoiłam usiadł naprzeciwko mnie.
-Co
się stało?
-Ci
ludzie... Oni, oni nie wiedzą, że rujnują sobie życie... Młode
dzieciaki... Z tego nie jest tak łatwo wyjść jak się może
wydawać...
-Skąd
to wiesz?
-Sama
taka byłam.- Znowu zaczęłam płakać przypinając sobie lata mojej
beztroskiej młodości.
-Nina...-
Jared mnie przytulił.
-Wszystko
było zajebiście. Super znajomi, mega imprezy, własny zespół,
zapas trawki, koki, później i heroiny, bo w końcu miało się
dzianych starych, ale do czasu... nawet śmierć przyjaciółki
nie pomogła, ćpałam jeszcze więcej.
-Kiedy
to było?
-Miałam
15 lat jak się zaczęło. 17, gdy wylądowałam na odwyku, później
kolejny w wieku 19 lat. Przez 2 lata później rodzice cały
czas mnie pilnowali, zaczęłam studia. Cudem puścili mnie do LA. To
było najgorsze 6 lat mojego życia... Byłam nad krawędzią, często
moja jedna noga wystawała poza nią, ale co tam?! Liczyła się
zabawa. Wiesz ile czasu zajęło mi pozbieranie się?! Gdyby nie
wsparcie rodziny leżałabym pod ziemią, albo nadal ćpała!
Wyszalałam się przez tamte lata! Dlatego teraz tego nie robię!
Narkomanem zostaje się na całe życie! Gdybym teraz spróbowała,
później bym się opamiętała?! Jestem wyniszczona przez
tamten okres! Próbuję żyć na nowo!
-Wiem
co przechodzisz...
-Skąd
możesz to wiedzieć?!
-Bo
sam przez to przechodziłem!- podniósł głos - Myślisz, ze
tylko ty jedna?!- w jego oczach pojawiły się dziwne iskierki, a
żyła pod okiem się uwydatniła. Skuliłam głowę słysząc jad z
jego ust - Ja, Ty i te wszystkie dzieciaki, które dzisiaj
widzieliśmy też przez to przechodzą! Nam się udało, ale czy im
się uda?! Byłem na odwykach 3 razy! Ćpałem od 15 roku życia do
21! Ile razy przedawkowałem?! Sam nie wiem! Ludzie myśleli, że nic
ze mnie nie będzie, ale dałem radę! Ty też dałaś! Uszanuj to!
Uszanuj drugą szansę i nie użalaj się nad sobą!-spojrzałam na
niego tępym wzrokiem. Wiedziałam, że ma rację.
-Jaared...
-Shh...-
Przytulił mnie - Przestań płakać -starł moje łzy.
-Dziękuje
ci... Wiedzą o tym tylko najbliżsi przyjaciele...
-Takimi
chyba jesteśmy co? Źle zaczęliśmy, ale bardzo cię lubię. Jesteś
taka pozytywna -zaśmiał się cicho - Ja też nikomu o tym nie
opowiadam.-dodał po chwili.
-Cieszę
się, że mam takiego przyjaciela- szepnęłam.
-Ja
też się cieszę- pogłaskał mnie po włosach- Już
dobrze?-spojrzał mi w oczy.
-Tak...
-Chodźmy
pomału- Pomógł mi wstać. Szliśmy przez jakieś 30 minut w
milczeniu.
-Piękny
księżyc- szepnęłam.
-Bardzo
piękny -złapał moją dłoń. Spojrzałam na niego niepewnie.
Wpatrywał się w drogę przed sobą. Wyglądał bardzo, bardzo
seksownie. Miał cudowne rysy twarzy, a jego oczy były
najpiękniejszymi jakie widziałam. Poczułam dziwne uczucie i miałam
ochotę zatopić się w jego delikatnych wargach. 'Co się z Tobą
dzieje?!' Ale co się tutaj dziwić... byłam kobietą, ale Leto
niesamowity urok osobisty, dochodziło do tego to, że była podpita.
-Taksówka!-machnął
na nadjeżdżający pojazd i wyrwał mnie z rozmyślań. Otworzył mi
drzwi i wpuścił do środka. Gdy usiadł koło mnie oparłam głowę
o jego tors i wsłuchałam się w jego miarowy oddech. Nawet nie wiem
kiedy zasnęłam, ostatnie, co zapamiętałam, to niosący mnie Jared
z samochodu i przestraszone Katharina i Anja.
-Dobranoc,
Nina.-usłyszałam szept i poczułam jego usta na czole.
Tytuł: Uczcijmy fakt, że widzieliśmy koniec.
Cholernie mi się podoba ten rozdział. Jest taki inny, a poza tym dowiadujemy się w nim o przeszłości obojga bohaterów. Dziewczyno, pisz tak dalej a zdobędziesz mnie na amen. XD Mam tylko jedno zastrzeżenie: podczas czytania zauważyłam błąd ortograficzny ale to może zdarzyć się każdemu. :) Kochana, czekam na nowy niecierpliwie! :D
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona!!! wow!To był jak do tej pory najlepszy rozdział!!! Po pierwsze ten sen... jak zaczęłam czytać to nie wiedziałam o co chodzi, przerażające. I impreza - cieszę się, że Nina coraz bardziej zbliża się do Jareda, coraz lepiej się poznają. Ich historie.. to dopiero mnie zaskoczyło. Pięknie to opisałaś, jestem zachwycona. Duże brawa!!! Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńEj no! Ja chciałam być informowana :c wchodzę na bloga, patrzę a tu siedem rozdziałów do przeczytania! ale nadrobiłam (: świetnie, cudo. fajnie, że Jared i Nina lepiej się dogadują. poza tym ten klub, ten zespół, który tam grał. świetne. i zauważyłam, że zaczynam się utożsamiać z Niną. poza tym tak jak ona wyglądała na tej imprezie, to ja wyglądam tak codziennie (:
OdpowiedzUsuńa, zapomniałabym po co tu wlazłam. na the-believer pojawił się nowy rozdział (:
pozdrawiam
the-believer : *