poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 15 - You didn't plan it


Puk, puk. Zapukałam do jak miałam nadzieję domu Shannona i czekałam, aż ktoś otworzy. Od razu po pracy zamówiłam taksówkę i przyjechałam na wskazany przez niego adres. Na zewnątrz nie stał jego samochód, więc nie byłam pewna, czy dobrze trafiłam. Po chwili w drzwiach stanął uśmiechnięty Shann.
-Hej Skarbie!-przywitał się ze mną, czochrając mnie po włosach.
-Czy kiedykolwiek nauczysz się szybko otwierać drzwi?-jęknęłam i go wyminęłam wchodząc do środka. Moim oczom ukazał się długi korytarz, z którego przechodziło się do połączonego salonu z kuchnią. Na 'środku' salonu były zabudowane schody prowadzące na górę. Przez wielkie, okrągłe drzwi wychodziło się na taras. Ściany tutaj były koloru jasnego eccru, a podłogi z ciemnego drewna, podobnego jak w domu u chłopaków. Pod ścianą stały tylko przykryte meble.
-Przedwczoraj dopiero było malowane, jutro będę ustawiał meble.-wyjaśnił.
-Ile tutaj przestrzeni -zaczęłam kręcić się naokoło, ale Shannon w końcu mnie zatrzymał i zaprowadził na górę. Ściana na którą się wychodziło była pokryta ciemnymi panelami ściennymi.
-Tam będzie moje mini studio -wskazał na drzwi po prawo, na końcu korytarza. Tutaj dwie sypialnie na które nie mam pomysłu, a tam moja sypialnia.-pokazał na drzwi po lewo.
-No to masz tutaj przestrzeni, a masz -powiedziałam oczarowana architekturą tego domu- pięknie tutaj.
-Dziękuję, trzeba myśleć przyszłościowo -zaśmiał się.
-Taaakk...-powiedziałam męskim, grubym głosem- trzeba założyć rodzinę.
-Mam 42 lata, kochanieńka -cmoknął ustami i przeszliśmy do jego sypialni.
-To ja się przebiorę -powiedziałam i poszłam do łazienki, a Shannon zaczął szykować wszystko.

-Ta ściana ma być czerwona?-wskazałam na jeszcze niepomalowaną ścianę.
-Nie, czerwona ma być tamta -wskazał na przeciwną stronę.
-Tamta? Tam jest okno, to bez sensu -skrzywiłam się.
-Nie bez sensu. Tamta będzie wyglądała lepiej- upierał się przy swoim.
-Jak ty to zamierzasz zrobić człowieku?-załamałam ręce.
-Normalnie.
-Na czerwono lepiej by wyglądała ściana, pod którą będzie stało łóżko.
-Nie, lepiej tamta.
-Tamta.
-Tamta.
-Tamta.
-Tamta
-Tamta!-wrzasnęłam wykonując gwałtowny ruch ręką, w której trzymałam pędzel umoczony w czerwonej farbie- Ups...-zakryłam usta dłonią- Chyba jednak musi być ta- spojrzałam na ścianę, na której malowała się jedna, wielka czerwona plama.
-Cholera, tego nie da się zamalować -jęknął, przyglądając się z bliska mojemu dziełu.
-No raczej nie, bynajmniej tak pisało na pudełku -wzruszyłam bezradnie ramionami, powstrzymując się od śmiechu.
-Cholera jedna! A masz za ścianę!-podbiegł do mnie i pędzlem pomalował mi nos.
-AAA!-krzyknęłam i odwdzięczyłam mu się nowym tatuażem na ręce. Zaczęliśmy się przekomarzać i malować, kiedy Shannon odskoczył w bok niewiele myśląc złapałam wiaderko czerwonej farby i całą jej zawartość wylałam na roześmianego bruneta. Gdy tylko farba wylądowała na jego ciele zrzedła mu mina i stał jak posąg.
-Czy ty...-wydusił po chwili.
-Ja...
-To moja ulubiona koszulka!-jęknął.
-I swoją ulubioną koszulkę zakładasz do malowania, mózgu?-puknęłam się w czoło.
-Nie lubię się z nią rozstawać -powiedział i ściągnął z siebie bluzkę, ukazując swoje idealnie wyrzeźbione ciało. Uklęknęłam przy wiaderku i zamoczyłam w nim ręce.
-...no nie?-zadał jakieś pytania i stanął nade mną.
-Yhm...-mruknęłam powoli wstając.
-Ale tak będzie okey?
-No raczej- odwróciłam się przodem do niego i z uśmiechem na twarzy odcisnęłam mu na klatce piersiowej dłonie.
-Osz ty!-złapał mnie za biodra i przysunął bliżej do siebie- Pożałujesz tego - powiedział dokładnie wymawiając każdą sylabę i przeszywając mnie swoim spojrzeniem. Utonęłam w jego brązowych oczach i pod wpływem emocji...pocałowałam go. Początkowo wyczułam u niego zdziwienie, ale po chwili całowaliśmy się z ogromną żarliwością. Brudnymi rękoma zaczęłam jeździć po jego torsie, napawając się jego ciepłem i smakiem. Shannon złapał mnie za pośladki i uniósł do góry nie przestawiając całować, oparł mnie o ścianę i gwałtownym ruchem zdarł ze mnie koszulkę. Rękoma wczepiłam się w jego włosy i odchyliłam głowę do tyłu kiedy łapczywie zaczął całować mnie po dekolcie. Na chwilę postawił mnie na podłodze i uwolnił od spodni, ja w tym czasie odnalazłem jego zamek i jednym ruchem go rozpięłam. Znowu złapał mnie za pośladki, ale tym razem usiadł razem ze mną na podłodze. Jedną ręką gładził moje plecy, a drugą odnalazł moje koronkowe figi i zsunął je do połowy, zamruczałam pozbawiając go bielizny i po chwili złączyliśmy się w jedność.

Rano obudził mnie dzwonek mojego telefonu, lecz kiedy otworzyłam oczy przestał już dzwonić. Poczułam pod sobą silne ramie Shannona, leżeliśmy na podłodze, pozbawieni bielizny. Wszędzie naokoło były porozrzucane nasze ciuchy i rozlana farba, pokój wyglądał jakby przeszło po nim tornado. Jęknęłam próbując zmienić pozycję, co okazało się być złym pomysłem, ponieważ po całej nocy spędzonej na podłodze moje ciało zdążyło ścierpnąć. Shannon zamlaskał pod nosem i przysunął mnie bliżej do siebie, opierając głowę o moje ramię. Zaśmiałam się cicho pod nosem na widok postawionych w każdą stronę, pomazanych włosów. Na całym ciele mieliśmy plamy farby, aż bałam się w jakim stanie muszą być moje włosy. Przygryzłam wargę przypominając sobie co robiliśmy na tej podłodze, Shannon znowu zmienił pozycję i nagle poderwał się do góry.
-Hej- powiedziałam cicho, podnosząc się do pozycji siedzącej i śmiejąc się.
-Heej...-mruknął przecierając oczy.-pięknie wyglądasz- powiedział słodko się uśmiechając.
-Ty wcale nie lepiej- delikatnie przejechałam ręką po jego włosach.
-O cholera- poszłam za jego spojrzeniem i zobaczyłam ścianę, na której odciśnięte były nasze dłonie i dość dziwne kształty na dodatek w czerwonym kolorze.
-Dość oryginalna ściana -wzruszyłam ramionami.
-Bardzo oryginalna- zaśmiał się, a ja zatrzęsłam z zimna.
-Zimno ci?-spytał i przesunął się w moją stronę, otaczając ramionami.
-Cała noc na twardej podłodze to chyba nie najlepszy pomysł- oparłam głowę o jego pierś.
-Ale seks jak najbardziej- powiedział mi do ucha.
-Zgodzę się z tym -uśmiechnęłam się pod nosem, a on przygryzł płatek mojego ucha. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz i jeszcze bardziej wtuliłam się w jego ramiona.
-Całe szczęście łazienkę mam już zrobioną i będziemy mogli się ogarnąć.
-Więc idę -podniosłam się z miejsca i zebrałam swoje ciuchy, Shannon cały czas mi się przyglądał i nic nie mówił.- Masz jakiś żel?-spytałam wchodząc do łazienki.
-Emm... mam- wszedł za mną i podał mi ręcznik i żel- No to ten...-przejechał ręką po włosach- Ja... ogarnę trochę w pokoju.
-Oj chodź tutaj -zaśmiałam się i złapałam go za rękę- możemy wziąć wspólnie prysznic.
-To mi się podoba- posłał mi uwodzicielski uśmiech, wziął na ręce i postawił, gdy staliśmy już pod prysznicem, odkręcił wodę i akurat cała zimna woda poleciała na mnie.
-AAA!-zaczęłam piszczeć- Zrobiłeś to specjalnie!-popchnęłam go do tyłu.
-Za moją koszulkę -pokazał mi język.
-Przypominam, że moja też została zniszczona -stanęłam w rogu prysznica, zakładając ręce.
-Przepraszam...-podszedł do mnie z żelem na rękach.- Wybaczysz?-spojrzał mi głęboko w oczy i położył ręce na ramionach.
-Nie wiem...-odpowiedziałam odwracając głowę.
-Proszę...-zjechał dłońmi wzdłuż mojej tali.
-Jak dasz mi....-nachylił się nade mną- żel.
-Żel?-zdziwił się- mogę cię umyć.
-Żel- powtórzyłam. Westchnął i wrócił z żelem.
-Proszę- podał mi go.
-Dziękuje.-wylałam sobie na ręce i zaczęłam się myć, cały czas stał z boku i mi się przyglądał.- Już nie bądź taki smutny!-rzuciłam wylewając mu na głowę szapom, gdy zrobiła się piana zebrałam ją i rzuciłam mu na twarz.
-Nic nie widzę!-krzyknął.
-I bardzo dobrze- zaczęłam się śmiać, a on złapał mnie w tali, oparł o ścianę i zaczął całować. W ustach miałam gorzki smak mydła, ale nawet i to mi nie przeszkadzało. Byliśmy cali w pianie i błądziliśmy rękoma po swoich ciałach. Shannon zaczął bawić się moimi piersiami, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
-Takie kąpiele mógłbym mieć codziennie- szepnął na powrót odnajdując moje usta.
-Yhm...-mruknęłam, wykorzystałam moment i od niego uciekłam.
-Oj nie tak szybko!-złapał mnie w tali i podniósł do góry- nigdzie pani nie wychodzi!
-AAA! Puszczaj- zaczęłam machać rękoma i się wiercić.
-Nie wyjdziesz stąd dopóki ci nie pozwolę- przygniótł moje ręce do ściany i to mówiąc przeszywał mnie brązowymi oczami.
-Więc mnie jakoś przekonaj...-złączyłam nogi, zalotnie przygryzając wargę.
-A może...-moją jedną rękę oparł sobie o pierś, a drugą za szyję. Swoją jedną przyciągnął mnie bliżej do siebie i gładził po plecach, drugą zaczął zjeżdżać w dół brzucha i całować mnie po szyi.- Może... -szepnął i odnalazł moje usta, jego ręka znalazła się w okolicach krocza. Po chwili doprowadził mnie do szaleństwa i delikatnie przygryzłam jego wargę.
-A teraz...-mruknęłam dotykając jego podbrzusza- podasz mi ręcznik.
-Słucham?
-Nie przekonałeś mnie wystarczająco -cmoknęłam ustami. Wyszłam spod prysznica, złapałam ręcznik i uciekłam szybko do sypialni.
-O nie, nie! Tak to ja się nie bawię -wyleciał za mną w przewiązanym ręcznikiem wkoło pasa.
-Ale ja tak!-pisnęłam i wybiegłam z sypialni. Przed schodami nie wyrobiłam zakrętu i się poślizgnęłam.
-Nic ci nie jest?-dobiegł do mnie Shannon i uklęknął, odwracając mnie do przodu. Cała się trzęsłam ze śmiechu.- Wystraszyłaś mnie -też zaczął się śmiać i cmoknął mnie w usta.
-To wszystko przez ciebie -wydusiłam po chwili.
-W takim razie jak mam cię przeprosić?-wziął mnie na ręce i zaczął kołysać jak małym dzieckiem.
-Mógłbyś mnie tak nosić przez cały dzień...-mruknęłam rozmarzona.
-Takiego ciężaru jak ty na pewno nie będę nosił!-obruszył się i postawił na ziemię.
-Będziesz!-wskoczyłam mu na plecy jak mała małpka, wtedy rozległ się dzwonek do domu.
-Która godzina?-spytał Shannon.
-Nie mam pojęcia....
-Cholera, dzisiaj mieli przyjechać z meblami do salonu i kuchni.-zeskoczyłam mu z pleców, a on biegiem poleciał do sypialni, po chwili wrócił zakładając w międzyczasie spodnie.
-Zaraz będę- pocałował mnie przelotnie w ramię i poleciał na dół. Poszłam do sypialni, w której panował totalny bałagan i odnalazłam swoje ciuchy. Ubrałam się, umyłam zęby i wtedy zdążył wrócić Shannon.
-Na co masz ochotę do jedzenia?-spytał zachodząc mnie od tyłu.
-Chińszczyzna.
-Okey, już się robi- pocałował mnie w policzek i cały czas obejmując mnie w tali zamówił jedzenie.
-Masz coś do picia?-spytałam.
-Na dole.
-No to chodźmy -pociągnęłam go za rękę i zeszliśmy na dół. Wszędzie kręcili się ludzie wnoszący meble, a na środku stała szatynka wszystkim zarządzając, kiedy nas zobaczyła nieco zdziwiła się moim widokiem.
-Nina, to jest Naomi, która sprawuje władzę nad tym wszystkim.
-Miło mi cię poznać- wyciągnęłam do niej dłoń, którą niechętnie uścisnęła.
-Shannon -przeniosła wzrok na bruneta -już ustaliłeś co w związku z sypialnią.
-Wczoraj trochę ją malowaliśmy -mocniej złapał mnie za rękę- A jutro wybiorę się po meble. Zajmę się tym.
-Bo wiesz... mogę ci służyć pomocą.
-Dziękuje, ale Nina mi pomoże, prawda?-tajemniczo się uśmiechnął.
-Tak, przydałoby się tam łóżko -podkreśliłam słowo 'łóżko'
-Aaa. No to w takim razie wracam do pracy- powiedziała zmieszana i odeszła.
-Chodź- Shannon popchnął mnie w stronę kuchni. Oparłam się o szafkę, a on nalał nam wody.
-Proszę -stanął blisko mnie i podał mi szklankę.
-Dziękuje. Leci na ciebie- powiedziałam odwracając się do tyłu.
-Kto?
-Ta cała Naomi- cały czas bacznie nam się przyglądała i nie wydawała się na zadowoloną.
-Pfff... mam tutaj co innego do roboty- powiedział mi do ucha.
-Tak? Na przykład co?-palcem przejechałam mu po torsie.
-Jeszcze mi się nie odwdzięczyłaś...
-A kto powiedział, że muszę?-powiedziałam seksownie. Zamierzałam trochę się z nim podroczyć, a przy okazji z tą Naomi, która teraz zabijała mnie spojrzeniem.
-Może...-zaczął, ale znowu rozległo się dzwonienie do drzwi.
-Jedzenie!-ucieszyłam się, bo strasznie zgłodniałam i poszłam w stronę drzwi- emm... Shannon-zatrzymałam się- Nie mam kasy- zaczęłam się śmiać.
-I co teraz?-złapał się za głowę i wyciągnął portfel z kieszeni- Będziesz musiała zapłacić mi jakoś inaczej -szepnął przechodząc koło mnie.
-Dość duży rachunek mi wystawiasz widzę.-ruszyłam za nim.
-Płać i płacz -powiedział otwierając drzwi, przejęłam z rąk dostawcy jedzenie i zadowolona ruszyłam w stronę schodów.
-No to płać i płacz -rzuciłam w stronę Shannona i przyśpieszyłam kiedy rzucił się w moim kierunku.
-O nie, nie!-krzyknął, a ja zaczęłam wbiegać po schodach, jednak gdy byłam w połowie chwycił mnie w pasie.- Nie zapominaj, że jestem silniejszy.
-Oj... boję się...-szepnęłam mu prosto w twarz.
-Bój się, bój- przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Shannon!-uderzyłam go w plecy reklamówką.
-Co?
-Naprawdę uwielbiasz mnie tak nosić.
-Chciałaś, żebym cię nosił cały dzień.
-Ale ładnie...-wygięłam usta w podkówkę.
-Za dużo wymagasz- postawił mnie dopiero na podłodze w sypialni, od razu rzuciłam się na jedzenie. Shannon po chwili zaczął wszędzie uderzać pałeczkami do czasu, aż jedna się połamała.
-Każdą pałeczkę tak łamiesz?-spojrzałam na niego spod byka.
-Moje są dla mnie zbyt cenne.
-Yhm... zbyt wiele fajnych rzeczy można nimi robić.
-Masz coś znowu na myśli?-przysunął się bliżej mnie, a wtedy rozniósł się w łazience dźwięk mojego telefonu. Poderwałam się z miejsca i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
-Tak?
-Hej Nina...-usłyszałam skruszony głos Jareda.
-Emm...hej- byłam zdziwiona, że dzwoni.
-Słuchaj, dzięki za zwrot telefonu...
-Nie ma za co- powiedziałam siadając na blacie.
-Przepraszam za moje zachowanie. Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na kawę?
-Eee...no dobra.
-O 16 w Falls?-jego głos lekko się rozweselił.
-Yhm...
-To do zobaczenia wkrótce- rozłączyłam się i do łazienki wszedł Shannon, posłał mi pytające spojrzenie.
-Jared, chce przeprosić- wyjaśniłam.
-Yhm..-przygryzł usta i wtedy rozdzwonił się jego telefon.
-Tak?..hej, hej Jared...no u siebie, malowałem i tak wyszło...no nie wiem...no tak, widziałem się z nią -wskazałam na siebie, a on przytaknął- dobra, to do wieczora -schował telefon do kieszeni i bawił się paskiem od spodni.
-Czyli mu nie mówimy?-spytałam.
-No raczej nie -powiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Co więc robimy?-spytałam po chwili zakładając nogę na nogę.
-Masz coś znowu na myśli?-uniósł jedną brew do góry i ruszył w moim kierunku.
-No nie wiem...-przygryzłam wargę, a on położył ręce na moich biodrach i przysunął bliżej do siebie.
-Wiesz... w sumie mam jakiś pomysł - mruknęłam.

8 komentarzy:

  1. Informuję, że pojawił się nowy rozdział na: http://down-to-you.blogspot.com/. Serdecznie zapraszam, a nowy komentarz dodam jtro :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mnie zaskoczył. Oczywiście pozytywnie. Nigdy wcześniej nie podejrzewałbym Niny i Shanna o romans. To co wydarzyło się w tym rozdziale, ... kompletnie się tego nie spodziewałam. No i jeszcze zamierzają ukrywać się przed Jaredem. Najbardziej interesujące jest to jak on zareaguje. Odnoszę wrażenie, że Jay i Nina zbliżyli się do siebie. więc chyba będzie niezłe zamieszanie. Rozdział bardzo mi się podobał. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że dopiero teraz, ale chwilowo mam pewne ograniczenia, jeśli chodzi o komputer. Co do rozdziału: mówiłam już, że lubię Shannona, którego tu stworzyłaś? Jeśli nie, to mówię to teraz: ubóstwiam Go! Naprawdę fajna postać. To, co się wydarzyło... uu... tego się nie spodziewałam, aczkolwiek bardzo mi się to podoba ;)) Naprawdę fajnie ;)

    Mary denerwuje również mnie ;P

    AnneMarie.

    OdpowiedzUsuń
  4. pędzisz z rozdziałami, kochana :D muszę zabrać się za czytanie. Ale teraz zapraszam Cię na epilog forget-about-the-past.blogspot.com/ !!! :) <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, przeczytałam dzisiaj wszystko co do tej pory napisałaś i BARDZO mi się podoba! Fajnie, że często dodajesz rozdziałyi dużo piszesz, ja jestem bardzo niecierpliwa i nie lubię długo czekać na coś co mi się podoba a Twoje opowiadanie i każdy nowy rozdział są co raz fajniejsze. Shann i Nina no no no :D Będzie awantura z Jayem, prędzej czy później ale będzie, czuję to w kościach :D Z niecierpliwością czekam na dalsze losy bohaterów i weny życzę.
    P.S. Mam nadzieję, że rozdziały będziesz dodawała tak często jak do tej pory :)) Justyna

    OdpowiedzUsuń
  6. Heeeey! Twoje opowiadanie przeczytałam jednym tchem! Bardzo mi się spodobał. Fajny pomysł miałaś :) ROMANS SHANNONA I NINY?! AAAAAA! CUUUUDNIE! I ta orginalna ściana... <3 Oby tak dalej! Czekam na następny! Możesz być pewna, że będę tu zaglądać! Mam nadzieję, że powiadomisz mnie na moim blogu który również jest o 30STM: dancing-for-dreams.blogspot.com Na który oczywiście zapraszam! Mam nadzieję, że wyrazisz swoją opinię. Pozdrawiam, DemonFromMars!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! Ale mnie zaskoczyłaś tym rozdziałem! Poza tym to wyszedł Ci genialnie! Ale Nina z Shannonem? Jakoś nie mogę w to wszystko uwierzyć. Co z Jaredem? W sumie on ma tą swoją Katharine.. ale bardzo zbliżył się też do Niny.. No cóż, nie mam bladego pojęcia, co kombinujesz, ale wszystko mi się cholernie podoba :D Czekam na więcej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej :)
    Właśnie skończyłam czytać całe opowiadanie - zabrałam się za nie przypadkiem i wiedz że zostanę do końca! Jest rewelacyjne! Pomysł oryginalny, z każdym rozdziałem coraz lepsza, płynniejsza opowieść plus bardzo przyjemna główna bohaterka - Niny aż nie da się nie lubić ! I jej przyjaźń z Jaredem taka naturalna i skłamałbym gdybym nie liczyła na choć przygodny związek jej z Shannym :D Plus ściana w tym rozdziale pobiła wszystko <3
    Czekam na więcej, rozwinięcie akcji ze ślubem, Shannym x Niną (btw. muszą mu powiedzieć bo będzie źle, bardzo źle) i Alexem :)
    Pozdrawiam, czekam na kolejny~

    OdpowiedzUsuń